Od kilku miesięcy istnieje założona przez Wojtka Bońkowskiego internetowa społeczność
"herbaciarzy". Rozwija się powoli, ale w bardzo ciekawy sposób. Służy jako platforma wymiany informacji, doświadczeń, inicjatyw wspólnych zamówień. Wśród uczestników krążą też przekazywane sobie "skrzynki" z herbatą, co daje możliwość spróbowania rzeczy rzadkich lub niedostępnych. Przesyłka, którą dostałem ostatnio to jednak jeszcze coś innego choć z forum się wiąże. Prezent. Kilkanaście próbek herbat. Bynajmniej nie tylko dla mnie.
Jeden z uczestników forum postanowił podzielić się swoimi zapasami i szczodrze obdzielić nimi kilkoro (pierwszych zgłaszających się) innych forumowiczów.
W paczce znajdowały się dwa rodzaje herbat: zielone japońskie i tajwańskie oolongi.
Nie wszystkich jeszcze próbowałem. Chociaż nie zajmuję się na tu żadnym "tea review", nie mogę nie wspomnieć herbaty z Shizuoka od Fumio Maedy. Rzecz dla mnie wybitna. Obok niej leży Shizouka Sencha za 100 yenów czyli 4 zł za 100gr. Takie kontrasty są ciekawe szczególnie, gdy próbuje się "na ślepo" z torebeczek oznaczonych tylko numerkami. Nie uprzedzam się ani przesadnie ekscytuję.
Oolongi pochodzą od pana Lao Minga z Tajwanu, o którym wiadomo niewiele (przynajmniej googlowi). Dziś przeczytałem post Roberta Sayamy, z którego wynika, że pan Lao zabrania do siebie mówić
Mistrz a jego herbaty pochodzą z Dong Ding kolebki tajwańskich oolongów. To, że internet milczy na jego temat wzmacnia moje intuicyjne przekonanie, że to co
doskonałe można znaleźć (także?) poza siecią.
|
ZL-1103,LB(light baked) |
Tym bardziej cieszy taka paczka i przypomina, że jednak, jak powiedziałby Ghost Dog, żyjemy momentami w ancient culture.
Jeszcze raz dzięki za taką szczodrość.
ps
to nie pierwsze herbaty, które dostałem dzięki kontaktom z forum, więc przy okazji i Innym również serdecznie dziękuję:)