Mogło być groźnie. Pęknięta podczas stygnięcia (?) dolna płyta pochyliła całą kolumnę z naszymi rzeczami. Katastrofie zapobiegło tylko jedno małe pudełeczko, które zaklinowało się między półkami (w kółeczku). Uff! W całym szaleństwie palenia nasiąkniętego wodą jak gąbka pieca z zapadającym się stropem trzeba i tak mówić o wielkim szczęściu.
Więc duch pieca nie był taki groźny. A pokażesz, co wyjąłeś ze środka?
OdpowiedzUsuń...kawalarz z niego:)
OdpowiedzUsuńpokażę - dzięki