to może być dość nudne dla tych którzy nie podzielają mojej obsesji, ale to kolejna próba znalezienia ceramicznej masy dającej sobie radę jako materiał na piecyk do gotowania wody (inne wzloty i upadki).
I to pierwsza od dawna udana. Tym razem to glina którą przywiozłem z Niemiec. Latem brałem udział w dwutygodniowym sympozjum na zamku w Kapellendorfie. Sponsorem była firma "creaton" a wszystkie masy które wybrał Leonhardt Ragnvald miały przede wszystkim wytrzymać ekstremalne warunki krótkiego warsztatu - szybkie suszenie, szybkie wypalanie. Jedną z nich postanowiłem wypróbować po powrocie we własnej pracowni.
Skoro sukces, to gratulacje! Tylko z glinką będzie problem, bo "dewizowa".
OdpowiedzUsuńŁącze się z Tobą w Twojej obsesji :) Mam nadzieje, że wytrzyma próby, bo bardzo chciałabym już u Ciebie taki zamówić.
OdpowiedzUsuńja również chciałabym taki zamówić :)
OdpowiedzUsuńMarku, na szczęście firma jest tu obecna i nie powinno być problemu. Sukcesu bym nie jeszcze odtrąbiał, ale brak trzasków przy pierwszym paleniu to dobra wróżba.
OdpowiedzUsuńJoanna, Luke - dam znać:)
pozdrawiam
a.
Fine works, Andrew! I love the natural color of the clay, without enamel brightness.
OdpowiedzUsuń