21 lis 2011

Thiebaut Chague vol.II

Kilka miesięcy temu pisałem o nowym projekcie mojego przyjaciela Thiebaut Chague. Historii brakowało epilogu. Kilka tygodni temu dostałem zdjęcie wypalonej pracy. Co prawda innej niż ta z poprzedniego postu, ale z tej samej świetnej serii "Fraktal"























Przy okazji Thiebaut przesłał mi zdjęcia ze swojej najnowszej akcji. To także dobry przykład by wyobrazić sobie jak wypalał tamtego ogromnego fraktala. 
Do każdej tego typu rzeźby buduje specjalny jednorazowy piec i wypala w miejscu w którym rzecz po zakończeniu wypału i rozebraniu pieca pozostaje. 


















Miłego Dnia!

27 paź 2011

w sumie o niczym

... ale nie mogłem się powstrzymać bo po trzech miesiącach odzyskałem właśnie swój aparat i musiałem go wypróbować. By pozostać w temacie  - poranna sesja.


W akcji bierze udział matcha z ochi o której pisałem kiedyś, że używam zamiast kawy do latte. Uwaga wydawała mi się zabawna. Teraz myślę jednak, że nie była sprawiedliwa. Po pierwsze nikt nie obiecywał powalającej jakości. Co więcej cenę miała najniższą w swojej klasie, do tego darmowa wysyłka w pakiecie i świadomość że część zysków powędruje na rzecz Japońskiego Czerwonego Krzyża. Tyle po stronie nieuzasadnionych pretensji. 
Były też moje błędy. Zbyt krótko czekałem z otwieraniem puszki po wyjęciu herbaty z lodówki i używałem zbyt ciepłej wody. Temperatura wody, aby zmniejszyć gorycz ( naturalnie większą w tej klasie matchy) powinna być odpowiednio niższa. Na tę ostatnią myśl naprowadziła mnie Ula Mach-Bryson, gdy tłumaczyła dlaczego bezpośrednio przed zrobieniem "naparu" dolewa się zimnej wody do kociołka z gorącą wodą. W tamtym kontekście chodziło o używanie starej zwietrzałej herbaty jesienią zanim pojawi się "nowe mielenie".  Zasada sprawdza się jednak i w przypadku herbaty gorszego gatunku.














19 paź 2011

poezja, herbata i jesień

wiersz z poetyckiego konkursu z X w., herbata od p.Hirumy a jesień za oknem









Góra Tokiwa,
gdzie liście nie czerwienieją,
przysłuchuje się
jesieni, jaka dźwięczy
w głosie wiejącego wiatru.













あきのうたあはせしけるときによめる
きのよしもち
んみぢせぬときはのやまはふくかぜのおとにやあきをきヽわたるらん

Ki no Yoshimochi

momiji senu
Tokiwa no yama wa
fuku kaze no
oto ni ya aki o 
kikiwataruran 






Kokin wakashū, czyli Zbiór pieśni japońskich dawnych i nowych (X wiek)
Zwój piąty — Jesień, część druga, wiersz nr 251
kopia manuskryptu znanego jako Kōya gireUrywki z góry Kōya
tłumaczenie i kaligrafia: Anna Zalewska

17 paź 2011

ikebana w mnisich szatach

i to bynajmniej nie szarych zen ani tym bardziej tak mi miłych bordowych a czarnych, benedyktyńskich.





O. Hieronim St. Kreis OSB jest jedynym znanym mi katolickim zakonnikiem i jednocześnie jedynym znanym mi mistrzem ikebany. Od wielu lat układa kwiaty w tynieckim kościele w stylu inspirowanym klasyczną ikebaną japońską, ale o ewangelicznym przekazie. Poniżej w moich skorupach, przy czym pierwsze naczynie ("bambus") powstało według jego bardzo konkretnych, przesyłanych zwykle bladym świtem, przed jutrznią instrukcji. 
Świat jak widać pełen jest rzeczy, które się ani papieżom ani joginom nie śniły.










































Zdjęcia (dwa ostatnie Doroty Żurkowskiej) pochodzą z trwającej w BUWie w ramach Dni Japońskich wystawy Stowarzyszenia Ścieżka "ciche trwanie".





7 paź 2011

wiosna u progu jesieni





Wiem, to dziwne zapomnieć o paczce herbaty na którą czeka się prawie cały rok.  Wiem, to dziwne otwierać pod koniec września nową paczkę shinchi od Kaburagien, która powinna dawno być już tylko wspomnieniem.


 





Cóż, w życiu różnie bywa. Paczuszka czekała cierpliwie z otwarciem na niedoszłą wizytę przyjaciela i przegapiła swój teoretycznie najlepszy czas. Na szczęście "dojrzała wiosna" u progu jesieni, ta przyjemna odmiana po  porze deszczowej nie tylko mi o niej przypomniała, ale  i w pełni uzasadniła spóźnioną celebrę. 






Gotowanie wody na węglu drzewnym stało się moim nałogiem. Rozpalanie, czekanie, dźwięk gotującej się wody to wszystko jest wtedy miłą częścią procesu.






















Choć trudno mi teraz przywołać smak i kolor tej herbaty z początku czerwca mam wrażenie jakby nie straciła nic a nic ze swojego uroku i aromatu.

































Żeby było jasne, bo na dworze pogoda dogoniła już swój czas, zdjęcia robione 25.09.


27 wrz 2011

17 wrz 2011

koreańskie inspiracje


Kiedy śledzę herbaciane blogi na świecie zauważam, że coraz bardziej popularnymi herbatami tam opisywanymi są herbaty z Korei. Sam także nie potrafiłem oprzeć się urokowi balhyo cha. I choć wielu narzeka na wygórowane ceny lub jakość tegorocznych zbiorów coraz częściej pojawiają się one także w ofertach sklepów do tej pory specjalizujących się w produktach z Chin czy Japonii. Gdy czytam o koreańskich herbatach (nawet tych północno koreańskiech!) w tyle głowy mam zawsze koreańską ceramikę. Co zrobić, takie skrzywienie.
Nie wiem czy dlatego właśnie czy może z innego powodu, kiedy pojawiła się możliwość zrobienia  wystawy połączonej z ceremonią herbacianą (w stylu Urasenke)  pomyślałem, że powinny się tam także znaleźć rzeczy nawiązujące do koreańskiej tradycji. Te "inne" powody są bardziej oczywiste. Relacje między chanoyu a koreańskimi  ceramikami są powszechnie znane (Sen Rikyu i raku-yaki). Dość powiedzieć, że pod koniec XVI w. jak podają źródła, nieomal połowa spotkań odbywała się przy ceramice z półwyspu. Głównie miskach do ryżu typu ido. I do ich kształtu starałem się nieudolnie nawiązać. Technika w której na bogatej w żelazo glinie nanosi się białą angobę w Japonii nazywa się hakame w Korei zaś gye yal.




















































































a tak wyglądało to w czasie spotkania


15 wrz 2011

ogień robi różnice

Wszystkie przedmioty wypalone są w tej samej temperaturze (cone 5), użyta jest ta sama glina a na każdym ze zdjęć także to samo szkliwo (lub brak szkliwa). Jedyną różnicą pomiędzy lewą a prawą stroną jest atmosfera w której się wypalały te przedmioty. Po lewej wyjęte z pieca opalanego drewnem po prawej z elektrycznego. 
Ot, taka ciekawostka.






10 sie 2011

wypał.finał


Mogło być groźnie. Pęknięta podczas stygnięcia (?) dolna płyta pochyliła całą kolumnę z naszymi rzeczami. Katastrofie zapobiegło tylko jedno małe pudełeczko, które zaklinowało się między półkami (w kółeczku).  Uff! W całym szaleństwie palenia nasiąkniętego wodą jak gąbka pieca z zapadającym się stropem trzeba i tak mówić o wielkim szczęściu.


















9 sie 2011

wypał



Różnych rzeczy nie powinno się robić z piecem wybudowanym na działce przyjaciela. Jedną z nich jest niewątpliwie pozostawianie go na 2,5 roku tylko pod dziurawą plandeką. Można wtedy, gdy w końcu się tam człowiek wybierze na pierwszy (sic!) wypał, zastać sklepienie obrosłe mchem, napuchnięte z wilgoci ściany i zapadający się łuk. Nie wiem co normalni ludzie robią w takiej sytuacji, ale niektórzy po 10 godzinach reanimacyjnej nie rezygnują z wypalania. Czas przesuszania ze zwykłych 2 godzin przedłuży się może do 6  przy czym i tak cały czas kapać będzie z daszku woda ze skroplonej wilgoci. Wymyśla się wtedy nieustannie powtarzany żart, że to pewnie dlatego, że pali się mokrym drewnem.  Taka nocna głupawka. Inna sprawa, że sosnowe obrzyny rzeczywiście dopiero co przyjechały z tartaku.

jak widać łuk nie odzyskał już swojej formy


















Tak nam się właśnie zdarzyło to wszystko w ostatni weekend. Nie będę zanudzał już dalej jak z detalami toczyła się ta walka o ogień. Po 15 godzinach nieustannego palenia (już beze mnie) Kasia  i Łukasz położyli stożek 5 (1200st.C). Jaki naprawdę był finał i co z tego wynikło okaże się jutro. 

Ten piec nie ma szczęścia. Postawiony w 2003 roku w innym miejscu wypalaliśmy tylko kilka razy. Ostatni raz zakończył się przepaleniem (palenie bez stożków mści się okrutnie). Przenieśliśmy, odtworzyli i ... porzucili. Teraz zobaczymy jaki Duch w nim zamieszkał.  
























5 sie 2011

pamiątka znad morza 2



... a właściwie pamiątkowe zdjęcia. Wspomnienie dobrego początku dnia. Matcha z Nagomi.
Dobry, intensywnie zielony kolor proszku, mało goryczy w smaku.










































...

























uwaga: link nie jest sponsorowany ... niestety:)

1 sie 2011

pamiątka znad morza

Butelka w której sprzedawano sake. Porcelana. Firma Ozeki (podobno 300 lat tradycji). Nie wiadomo kiedy wyprodukowana. Nic specjalnego, masowa produkcja, typowy kobaltowy wzór, ale jestem feteszystą jeśli chodzi o rzeczy sygnowane "made in japan". No i oczywiście kaszubska cena 1zł.



11 lip 2011

depresja garncarza


W mieście Dzomanaśri mieszkał pewien garncarz. Praca przestała go już jednak dawno cieszyć. Nie jest jasne czy cierpiał z powodu nędznego zbytu i niezrozumienia swojej sztuki  czy zbyt wielu kompromisów, których musiał dokonać  by zadowolić swoich klientów. Może wolałby być dj'em?. Tak czy inaczej męczyła go nuda i chciał zmienić swoje życie. Pewnego dnia dał wędrownemu joginowi miskę zupy i poskarżył się na swój los. Ten wyśmiał jednak jego depresję "ej, sponsorze, nie rozumiesz, że wszystkie istoty wirujące na kole narodzin i śmierci ani przez moment nie zaznają prawdziwego szczęścia. Przestań dołować się z byle powodu". Garncarz zamiast się obrazić poprosił go o kolejne nauki. Jogin widząc, że ten człowiek nie zna się na niczym innym niż swój fach powiedział
Wyrobiono glinę namiętności i koncepcji 
wydobytą ze złoża nierozpoznania i ignorancji.
Na garncarskim kole pożądania i lgnięcia
z tej gliny toczone jest sześć rodzajów naczyń.
Wypal je w płomieniu czystej świadomości.
Zrozumiał. Po sześciu miesiącach praktyki osiągnął Cel. Teraz każdy mógł zobaczyć. Gdy zasiadł w medytacyjnej pozycji, z toczącego się samoistnie koła wyskakiwały naczynia tak jak radość biła z jego  serca.   


na podstawie: Masters of Mahāmudrā: songs and histories of the eighty-four Buddhist siddhas Autorzy Abhayadatta,Keith Dowman
bardzo dziękuję Joannie Janiszewskiej-Rain za pomoc

10 lip 2011

zwroty albo stare ale jare





Wspominałem w poprzednim poście o przyjemnym zaskoczeniu jakim mogą się okazać oddane  po ok. 10 latach prace. A oto i ich portrety.




h 23cm, 31cm, 32 cm





























h 12cm, 14,5cm

















h 11,5 cm, 12,5 cm

















h 19,50 cm


















w 13cm / h 8cm

















h 47 cm































h 42,5 cm