Przy okazji przygotowań do warsztatów "raku" musiałem sobie odświeżyć technikę, której używam rzadko. Nie, nie dlatego, że jej nie lubię po prostu na co dzień koło garncarskie jest wygodniejszym, szybszym, i bardziej a propos tego co robię narzędziem. Niby taka powtórka "z konieczności" a jednocześnie bardzo przyjemne doświadczenie.
Lubię tu wszystko: pierwsze i ostatnie dotknięcie gliny , powtarzanie gestów znanych od początków ludzkości, skupienie i koncentrację w procesie i naturalną nieregularność w efekcie. Archetyp handmade:)
Szacun! Dla mnie mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńDzięki Marku. Musiałbym jeszcze długo poćwiczyć:)
OdpowiedzUsuńpamiętam:)
OdpowiedzUsuńRysiek,
OdpowiedzUsuńale czy pamiętasz o czym pamiętasz?;)
pamiętam jak robiłem taką miskę na pierwszych zajęciach z Tobą w Keramosie. to pamiętam, i jest to bardzo przyjemne wspomnienie:)
OdpowiedzUsuń