30 wrz 2013

palenisko czyli daleko ale coraz bliżej

to może być dość nudne dla tych którzy nie podzielają mojej obsesji, ale to kolejna próba znalezienia ceramicznej masy dającej sobie radę jako materiał na piecyk do gotowania wody (inne wzloty i upadki).
I to pierwsza od dawna udana. Tym razem to glina którą przywiozłem z Niemiec. Latem brałem udział w dwutygodniowym sympozjum na zamku w Kapellendorfie. Sponsorem była firma "creaton" a wszystkie masy które wybrał  Leonhardt Ragnvald miały przede wszystkim wytrzymać ekstremalne warunki krótkiego warsztatu - szybkie suszenie, szybkie wypalanie. Jedną z nich postanowiłem wypróbować po powrocie we własnej pracowni. 













5 komentarzy:

  1. Skoro sukces, to gratulacje! Tylko z glinką będzie problem, bo "dewizowa".

    OdpowiedzUsuń
  2. Łącze się z Tobą w Twojej obsesji :) Mam nadzieje, że wytrzyma próby, bo bardzo chciałabym już u Ciebie taki zamówić.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja również chciałabym taki zamówić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marku, na szczęście firma jest tu obecna i nie powinno być problemu. Sukcesu bym nie jeszcze odtrąbiał, ale brak trzasków przy pierwszym paleniu to dobra wróżba.
    Joanna, Luke - dam znać:)

    pozdrawiam
    a.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fine works, Andrew! I love the natural color of the clay, without enamel brightness.

    OdpowiedzUsuń