13 mar 2011

Gaiwan albo (I Can't Get No) Satisfaction



I znowu "ciąg dalszy" tym razem eksperymentu z gaiwanem z wcześniejszego wpisu.  Szkliwienie. Oba spróbowałem potraktować inaczej.



1. Szkliwo popiołowe. Nie jest to może najbardziej tradycyjna polewa czyt. bez smoków i znaków pomyślności ale akurat to nie przeszło mi nawet przez głowę. Chociaż kto wie ...





120 ml












2. Biały półmat.









150 ml






O ile jestem zadowolony z ich wyglądu o tyle problemy zaczynają się podczas używania. 
Zbyt głęboko osadzona pokrywka nie jest wygodna podczas manipulacji.
Za mały jest też łuk przy górnej krawędzi -z lekko uchyloną pokrywką  herbata nie wylewa się idealnie. Cóż "pierwsze koty za płoty".  Wiele się nauczyłem i  nie mam na razie zamiaru odpuszczać dalszych prób. cdn.
Więcej satysfakcji dały mi ( i mam nadzieję także nowemu właścicielowi jednego z nich) ostatnie shiboridashi.

3 komentarze:

  1. Melduję, że shiboridashi daje radę- jest niezwykle funkcjonalne.
    Warto zwrócić uwagę na shibo znajdujące się na samej górze w katalogu- zaparzaliśmy w nim herbatę i egzamin przeszło świetnie- dość szybki i precyzjny przelew herbaty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, cieszę się że u ciebie w domu też działa:-) Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko, kolejne gajwany już będą jak trzeba :) Wszystko wymaga doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń